Wentylacja miałaby niewielki wpływ na przebieg pożaru
Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie od grudnia 2021 r. toczy się proces czworga oskarżonych o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie "To Nie Pokój" przy ul. Piłsudskiego w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie) i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-latek. Do tragedii doszło 4 stycznia 2019 r.
Akt oskarżenia objął organizatora escape roomu, wynajmującego lokal Miłosza S. z Poznania, jego babkę Małgorzatę W., która rejestrowała działalność, jego matkę Beatę W., która współprowadziła działalność oraz pracownika Radosława D. Grozi im do 8 lat pozbawienia wolności.
W ocenie prokuratury w escape roomie nie stworzono żadnych dróg ewakuacji, natomiast nagromadzono materiały łatwopalne, które były głównie w poczekalni obiektu, ale także w poszczególnych pokojach zagadek. Ponadto jedynym źródłem ogrzewania budynku były przenośne piecyki gazowe zasilane z butli. Rozszczelnienie jednej z nich miało być źródłem późniejszego pożaru.
W środę w sądzie pod nieobecność oskarżonych, którzy na tym etapie postępowania nie mają obowiązku uczestnictwa w nim, po raz czwarty stawili się biegli z zakresu instalacji gazowej i pożarnictwa, którzy do sprawy sporządzali opinie. Nie zgodzili się na publikację danych osobowych. Ich kolejne wezwanie powodowane było mnogością pytań od oskarżycieli posiłkowych, w szczególności od jednego z rodziców tragicznie zmarłych 15-latek.
Oskarżyciel posiłkowy dopytał o wpływ braku wentylacji grawitacyjnej w pomieszczeniach na przemieszczenie gazu z nieszczelnej butli czy instalacji piecyka, o to czy ten brak wentylacji mógł mieć wpływ na przebieg pożaru.
Wyjaśniali to na rozprawie biegli, potwierdzając swoje wcześniejsze ustalenia zawarte w sporządzonych opiniach.
"W butlach znajdował się gaz propan-butan, który jest dwukrotnie cięższy od powietrza i jakikolwiek ruch powietrza spowodowany działaniem wentylacji grawitacyjnej nie ma większego wpływu na wyciek propan-butanu z nieszczelności. Gaz wypływał z ewentualnej nieszczelności instalacji niskiego, czy wysokiego ciśnienia, i wypływał wzdłuż butli. Był ograniczony obudową ogrzewacza z czterech stron, z piątej była ściana, z szóstej podłoga. Gaz się rozścielał równo na podłodze na wysokości ok. 10 cm. (…) Przy takich właściwościach gazu działanie wentylacji, gdyby ona tam działała, miałaby niewielki wpływ na sposób przemieszczania się gazu z nieszczelności" – stwierdzili.
Przyznali, że "brak wentylacji bądź jej osłabienie powoduje, że pożar w etapie wstępnym, rozciąga się", ale tak się dzieje przy pożarze, a tu ulatniał się ciężki propan-butan. Ponadto, w ich ocenie, wentylacja jest skuteczna, gdy instaluje się ją przy podłodze i jest nawiewna, i wywiewna.
Biegli, którym na prośbę oskarżyciela posiłkowego, okazano zdjęcia budynku escape roomu po pożarze, wyjaśnili, że okopcenie zewnętrznej elewacji przy pomieszczeniu poczekalni, wynika z tego, że to tam trwał pożar. W sąsiednim pokoju doszło tylko do niewielkiego zadymienia i to głównie przy suficie.
Biegły z zakresu instalacji gazowej tłumaczył, dlaczego nie przeprowadził analizy nieszczelności piecyka, który był użyty w escape roomie.
"Elementy wyposażenia tego ogrzewacza zostały w czasie pożaru wręcz zniszczone. (…) Ocena stanu instalacji grzewczej wewnątrz tego ogrzewacza była niemożliwa. W czasie oględzin opierałem się na ocenie stanu technicznego jednego nowego i drugiego używanego ogrzewcza tego typu, które zostały wyniesione z miejsca pożaru. I stwierdziłem, że połączenia te w ocalałych ogrzewaczach były sprawne i szczelne, i tak to odniosłem do stanu ogrzewacza, który w czasie pożaru został zupełnie zniszczony" - mówił na sali rozpraw biegły.
Wniosek o powołanie innego biegłego z zakresu instalacji gazowej złożył do sądu jeszcze przed rozprawą w środę jeden z oskarżycieli posiłkowych. Niewykluczone, że przewodnicząca rozprawie sędzia Sylwia Dorau-Cichoń rozpozna go na kolejnej rozprawie, 15 lipca.(PAP)
autorka: Inga Domurat
ing/ jann/